piątek, 3 sierpnia 2012

fragment "Starcia Królów" wg. G.R.R. Martina


   Ogon komety przecinał blask jutrzenki niczym czerwona szrama krwawiąca ponad turniami Smoczej Skały, rana zadana różowopurpurowemu niebu.
   Maester stał na wystawionym na podmuchy wiatru balkonie, z dala od swych komnat. Tu właśnie przybywały po długim locie kruki. Ptaki splamiły swymi odchodami wznoszące się po obu jego stronach kamienne chimery wysokości dwunastu stów, przedstawiające piekielnego ogara i wiwernę. Dwie z otaczającego starożytną fortecę tysiąca. Gdy przybył na Smoczą Skałę, niepokoił go widok groteskowych, kamiennych posągów, z biegiem lat przyzwyczaił się jednak do nich. Uważał je teraz za starych przyjaciół. Obserwowali we trójkę niebo, pełni złych przeczuć.
   Cressen nie wierzył w znaki. Mimo to... choć był już stary, nigdy w życiu nie widział komety, która byłaby choć w połowie tak jasna lub miała taki kolor, straszliwy kolor krwi, płomieni i zmierzchu. Zastanawiał się, czy patrzyły już na taką chimery. Były tutaj znacznie dłużej od niego i będą tu nadal stały, gdy jego już od dawna nie będzie. Gdyby kamienne języki umiały mówić...
   Cóż za głupota. Stał wsparty o mur, w dole fale uderzały z hukiem o brzeg, a pod palcami czuł szorstki, czarny kamień. Mówiące chimery i wieszcze znaki na niebie. Jestem stojącym nad grobem, do cna zdziecinniałym starcem.
   Czyżby będą owocem wieloletnich starań mądrość opuściła go wraz ze zdrowiem i siłą? Był maestrem, uczył się w wielkiej Cytadeli Starego Miasta i tam też otrzymał swój łańcuch. Jak to możliwe, że głowę wypełniały mu przesądy, jakby był ciemnym parobkiem?
   A jednak... a jednak... kometę było już widać nawet za dnia, z gorących szczelin Smoczej Góry wznoszącej się za jego plecami buchała jasnoszara para, a wczoraj rankiem biały kruk przyniósł wiadomość z samej Cytadeli. Choć z dawna jej oczekiwano, wzbudziła wielki strach. Lato dobiegło końca. Omeny mnożyły się i nie sposób już było ich ignorować.
   Co to wszystko znaczy? - miał ochotę zawołać.

Szablon wykonała DaFne z Wyimaginowanej Grafiki.